Księżniczka i smok
Kilka tysięcy lat temu, w Chinach lub Japonii, żyła księżniczka- Sanszja. Była to bardzo urodziwa dziewczyna, która miała wielu amantów. Ojciec jej postanowił, że wyjdzie za księcia pochodzącego z pobliskiego królestwa, z którym może dojść do wojny. Aby temu zapobiec, obie strony postanowiły połączyć się węzłem małżeńskim ich dzieci.
Na dworze królewskim, gdzie żyła księżniczka, bywał akurat przechodzień- Lishiro, który w swoim wcześniejszym życiu był rycerzem. Zdradził swego króla, więc postanowił opuścić rodzinną krainę i wyruszyć w podróż, aby uniknąć kary śmierci, jaka na niego czekała. Gdy dotarł do królestwa wiedział, że zostanie tam na dłużej. Po jakimś czasie stał się pomocnikiem jednego z najmężniejszych rycerzy. Wiodło mu się nadzwyczaj dobrze. Nikt nie znał jego przeszłości.
Pewnego dnia, księżniczka postanowiła sama wyjść z zamku, aby przewietrzyć się. Lubiła spacerować w miejsca, gdzie jest ogromne ryzyko zrobienia sobie krzywdy. Ojciec, bojąc się o córkę poprosił swojego rycerza, by ją obserwował i w razie problemów jej pomógł. Ten jednak z powodu innych obowiązków, wysłał swojego pomocnika. Lishiro wyruszył jak mu nakazano. Ojciec Sanszji nie mylił się. Przypadkiem poślizgnęła się i gdyby nie pomoc z zewnątrz, pewnie by już nie żyła. Gdy już pewnie stanęła na nogach, spojrzała na swego wybawiciela. To była miłość od pierwszego spojrzenia. Ze wzajemnością.
Po tamtym dniu, spotykali się regularnie, co noc. Poznawali siebie coraz lepiej i głębiej. Po dwóch miesiącach nie mogli myśleć o niczym innym, niż tylko o sobie.
Nieubłaganie zbliżał się dzień zaślubin księżniczki. Lishiro wiedział, że nie ma co się równać z przyszłym małżonkiem swej ukochanej. Ta natomiast nie mogła uwierzyć, że wyjdzie za mąż za osobę, którą nigdy nie kochała i kochać nie będzie.
Gdy już wszyscy byli w kościele, pomocnik rycerza postanowił zadziałać. Mógł zginąć, jednak nie wybaczyłby sobie tego, że nie walczył o swoją miłość. Wtargnął na ceremonię akurat w momencie, jak miała być odczytana przysięga. Stanął na środku kościoła i wykrzyknął, że kocha Sanszję nad życie i jeśli jest chociaż cień szansy, aby ona z nim była, on ją wykorzysta. Księżniczka nie patrząc na nikogo, podbiegła do ukochanego i pocałowała go tak, jak nigdy dotąd. Przekazała mu w ten sposób całą swoją miłość. Trwałoby to dłużej, jednak rycerze odciągnęli od siebie zakochanych. Królowie obydwu królestw wydali wyrok śmierci na Lishiro, a ceremonia miała zostać przesunięta na dzień po jego egzekucji.
W dniu wykonania kary, Sanszja robiła wszystko co tylko mogła, by ratować tego, któremu oddała swe serce. Niestety, nic nie dało się zrobić. Ojciec jej nakazał widzieć śmierć ukochanego. Zaciągnął ją tam siłą. W momencie, gdy egzekutor miał opuścić gilotynę, księżniczka wyrwała się z objęć rycerzy i podbiegła do Lishiro. Powiedziała, że albo on przeżyje, albo zginie razem z nim. Król, nie mogąc sobie pozwolić na konflikt z pobliskim królestwem, postanowił, że jego córka nie będzie widziała śmierci skazanego. Nakazał zamknąć go w jednej z jaskiń, w pobliskiej górze, natomiast córkę w najwyższej wieży zamku. Tak też zrobiono.
Sanszja była zrozpaczona. Było jeszcze gorzej. Po kilku dniach król stwierdził, że więzień nie powinien już żyć. Nakazał więc wysłać wysłanników królewskich, aby zabrać ciało. Gdy weszli tam, zamiast zobaczyć zwłoki, ujrzeli ogromnego smoka chińskiego. Ci nie mieli szans w starciu z potworem.
Mieszkańcy widząc bestię lecącą w ich stronę, przestraszyli się strasznie. Król nie mogąc zrozumieć o co chodzi, rozkazał swoim rycerzom zabić zwierze. Jednak ten tylko spojrzał na armię króla i poleciał wprost do sali tronowej, aby się z nim spotkać.
Gdy dotarł na miejsce i miał już zaatakować swą ofiarę, do sali wbiegła Sanszja. Ta od razu rozpoznała swojego ukochanego. Była zdziwiona, że zamienił się w smoka. On natomiast widząc ukochaną, przestał interesować się królem, tylko od razu przybliżył się do niej. Ta ucałowała bestię.
Król widząc całą sytuację, nakazał zabić smoka bez względu na wszystko. Rycerze zaatakowali z pełną mocą. Udało im się. Jednak ku nieszczęściu i księżniczka została śmiertelnie ugodzona. W ostatnim tchnieniu powiedziała do ukochanego, że w końcu będą razem i nikt ich nie rozdzieli, a jeśli ktoś się odważy, oni i tak znajdą sposób na ponowne połączenie. Na koniec nadała ukochanemu nowe imię- L- Drago.
Mówi się, że dusze obojga zakochanych przeistoczyły się w beye, które nie tylko ich łączy niezwykła moc, ale również ich posiadaczy. Gdy się połączą są najsilniejsze. Nigdy, ani bey z duszą Lishiro, ani bey z duszą Sanszji, nie osiągnie maksymalnej mocy bez swojej drugiej połówki.
Po tamtym dniu, spotykali się regularnie, co noc. Poznawali siebie coraz lepiej i głębiej. Po dwóch miesiącach nie mogli myśleć o niczym innym, niż tylko o sobie.
Nieubłaganie zbliżał się dzień zaślubin księżniczki. Lishiro wiedział, że nie ma co się równać z przyszłym małżonkiem swej ukochanej. Ta natomiast nie mogła uwierzyć, że wyjdzie za mąż za osobę, którą nigdy nie kochała i kochać nie będzie.
Gdy już wszyscy byli w kościele, pomocnik rycerza postanowił zadziałać. Mógł zginąć, jednak nie wybaczyłby sobie tego, że nie walczył o swoją miłość. Wtargnął na ceremonię akurat w momencie, jak miała być odczytana przysięga. Stanął na środku kościoła i wykrzyknął, że kocha Sanszję nad życie i jeśli jest chociaż cień szansy, aby ona z nim była, on ją wykorzysta. Księżniczka nie patrząc na nikogo, podbiegła do ukochanego i pocałowała go tak, jak nigdy dotąd. Przekazała mu w ten sposób całą swoją miłość. Trwałoby to dłużej, jednak rycerze odciągnęli od siebie zakochanych. Królowie obydwu królestw wydali wyrok śmierci na Lishiro, a ceremonia miała zostać przesunięta na dzień po jego egzekucji.
W dniu wykonania kary, Sanszja robiła wszystko co tylko mogła, by ratować tego, któremu oddała swe serce. Niestety, nic nie dało się zrobić. Ojciec jej nakazał widzieć śmierć ukochanego. Zaciągnął ją tam siłą. W momencie, gdy egzekutor miał opuścić gilotynę, księżniczka wyrwała się z objęć rycerzy i podbiegła do Lishiro. Powiedziała, że albo on przeżyje, albo zginie razem z nim. Król, nie mogąc sobie pozwolić na konflikt z pobliskim królestwem, postanowił, że jego córka nie będzie widziała śmierci skazanego. Nakazał zamknąć go w jednej z jaskiń, w pobliskiej górze, natomiast córkę w najwyższej wieży zamku. Tak też zrobiono.
Sanszja była zrozpaczona. Było jeszcze gorzej. Po kilku dniach król stwierdził, że więzień nie powinien już żyć. Nakazał więc wysłać wysłanników królewskich, aby zabrać ciało. Gdy weszli tam, zamiast zobaczyć zwłoki, ujrzeli ogromnego smoka chińskiego. Ci nie mieli szans w starciu z potworem.
Mieszkańcy widząc bestię lecącą w ich stronę, przestraszyli się strasznie. Król nie mogąc zrozumieć o co chodzi, rozkazał swoim rycerzom zabić zwierze. Jednak ten tylko spojrzał na armię króla i poleciał wprost do sali tronowej, aby się z nim spotkać.
Gdy dotarł na miejsce i miał już zaatakować swą ofiarę, do sali wbiegła Sanszja. Ta od razu rozpoznała swojego ukochanego. Była zdziwiona, że zamienił się w smoka. On natomiast widząc ukochaną, przestał interesować się królem, tylko od razu przybliżył się do niej. Ta ucałowała bestię.
Król widząc całą sytuację, nakazał zabić smoka bez względu na wszystko. Rycerze zaatakowali z pełną mocą. Udało im się. Jednak ku nieszczęściu i księżniczka została śmiertelnie ugodzona. W ostatnim tchnieniu powiedziała do ukochanego, że w końcu będą razem i nikt ich nie rozdzieli, a jeśli ktoś się odważy, oni i tak znajdą sposób na ponowne połączenie. Na koniec nadała ukochanemu nowe imię- L- Drago.
Mówi się, że dusze obojga zakochanych przeistoczyły się w beye, które nie tylko ich łączy niezwykła moc, ale również ich posiadaczy. Gdy się połączą są najsilniejsze. Nigdy, ani bey z duszą Lishiro, ani bey z duszą Sanszji, nie osiągnie maksymalnej mocy bez swojej drugiej połówki.
Boże jakie to pięknie. Płakać mi się chce! Dlaczego ojciec Sanszaji(wybacz jeśli źle napisałam jej imię) był taki okrutny? Dlaczego nie pozwolił jej być z ukochanym? Normalnie przypomniała mi się lektura którą czytałam w pierwszej klasie: "Romeo i Julia". A wracając do legendy...cud-miód co tu dużo mówić!
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się, Kemari złamana.
OdpowiedzUsuńL-Drago wygnanym rycerzem?
OdpowiedzUsuńNo nieźle.
Legrnda fantastyczna nie licząc tego, że bardziej pasuje do Europy niż Chin.