-Dam sobie rękę uciąć, że czwartym beyem będzie L-Drago- Ginga sięgnął po ciasteczko.
-A dostał zapewne część gwiazdy, która trafiła w Sanszję- Madoka spojrzała na przyjaciółkę. Siedziała nic nie odzywając się.- To by znaczyło, że L-Drago jest jeszcze potężniejszy.
-My również-Benkei wstał z fotela.- Jak połączy się siły naszej trójki, to Ryuga nie ma najmniejszych szans.
-Nie ciesz się tak bardzo Benkei- Kimiko odezwała się po raz pierwszy. Siedziała skulona po kocem z ciepłym kakaem.- Jeśli dojdzie co do czego, to założę się, że Ryuga nie będzie walczył z całą naszą trójką. On woli walki sam na sam. I dla przypomnienia tylko raz udało się Ginge go pokonać. Tak to, zawsze on wygrywał. Nie łudźmy się, że będzie inaczej. Mam tylko nadzieję, że nie wpadniemy na siebie.
-Ale jesteś pesymistką Kimiko- Benkei usiadł w końcu na swoim miejscu.
-Ona nie jest pesymistką, ale realistką- jej brat patrzył przez okno.- Teraz powinniśmy się skupić nad tym, gdzie spadła reszta odłamków. To nasze najważniejsze zadanie.
Wszyscy przyznali mu rację. Wiedzieli, że jeśli odłamki trafiły w niepowołane ręce, będzie źle. Znowu pojawi się taki ktoś jak Doji czy Ziggurat i wszystko będzie próbował zniszczyć. Nie mogli do tego dopuścić.
Nagle po chwili zastanowienia, Kimiko wstała i udała się do wyjścia.
-Gdzie znowu leziesz?- spytał zmęczony Kyoya.
-Wiem gdzie możemy znaleźć odpowiedź na temat tego ciała niebieskiego- odpowiedziała zakładając buty.
-Gdzie?- spytał Ginga.
-W wiosce Coma.
Każdy popatrzył na siebie i w końcu zrozumieli. Odpowiedź mogli znaleźć tam, gdzie wszystko się zaczęło.
***
-Cholera!- białowłosy patrzył na swojego beya. Był zmęczony i coraz bardziej zniechęcony. Mimo ewolucji L-Drago i zwiększenia jego mocy o jakieś 40% nadal nie udawało mu się osiągnąć wymarzonych 100%.- Nie mogę być zależny od niej, po prostu nie mogę. Potężny Ryuga ma być na łasce jakiejś dziewczyny!?
Usiadł na ziemi. Nie jakiejś dziewczyny, pomyślał, tylko Kimiko. Nie wiedział czemu, ale nagle bardzo posmutniał. Przypomniał mu się dzień sprzed kilku lat, kiedy to z rodzeństwem Tategami przyrzekli sobie, że będą najlepsi i nierozłączni. Gówno prawda. Ryuga wstał. Mimo, że nie chciał dopuścić do siebie tej myśli ani uczuć, nigdy nie przestał kochać Kimiko. To go najbardziej przerażało. Wyrządził jej tyle szkód, tyle przez niego wycierpiała, a on ma jeszcze czelność pokładać w niej uczucia. Nie udało mu się tego wszystkiego wyprzeć. Sięgnął po wyrzutnie. Musi całą swoją siłę przełożyć na beya. Musi mu się udać. Po prostu musi.
***
Od ostatniego razu, wioska w niczym się nie zmieniła na pierwszy rzut oka według Kimiko. Kilka chałup będące w okręgu, palenisko na środku. Jednak coś nie tak było z ludźmi. Widać było w ich oczach strach. Bali się wychodzić z domów, obawiali się obcych. Chodzili po wiosce, bo musieli. A tak się nigdy wcześniej nie zachowywali. Najbardziej zainteresowało dziewczynę to, że co jakiś czas każdy patrzył w stronę wulkanu. Niedługi czas później miała dowiedzieć się czemu.
-To w którą teraz stronę?- Kenta rozglądał się wokoło.
-Idziemy w lewo- wskazała ręką zielonowłosa na wielkie skały w oddali.- Tam znajduje się świątynia. W niej znajdziemy księgę, która może nam pomóc.
Ruszyli więc we wskazaną stronę. Szli w milczeniu. Każdy zastanawiał się o co chodzi w tym wszystkim. Co ich czeka? Co będą musieli zrobić lub poświęcić?
-Kimiko?- odezwał się nagle Kenta.- Skąd wiesz, że ta księga, którą tam znajdziemy, nam pomoże?
Nastąpiło krótkie milczenie.
-Księga, która się tam znajduje- zaczęła.- To tak zwana Księga Beyblade. Uchodzi ona za najstarszą z ksiąg na całym świecie. Podobno w jakiś nieokreślony sposób zapisuje w sobie wszystkie chwile, które zmieniły historię beyblade. Mówi się, że również pisze przyszłość. Jednak przeczytać o niej mogą tylko wybrani. Ci, którzy zasłużyli na poznanie tej tajemnicy.
-I uważasz, że ktoś z nas to odczyta? Przecież to nie są nawet sprawdzone informacje- Kyoya był sceptycznie teraz nastawiony.
-Fakt, może to bajki, może legendy- przyznała bratu rację dziewczyna.- Ale jeśli to prawda, to Ginga spokojnie to odczyta.
-Dlaczego ja?- rudowłosy się zdziwił.
-Bo posiadasz Pegasusa i jesteś jednym z najlepszych bleydarów na świecie- odpowiedziała mu Madoka.
-A teraz cicho- Kimiko przyłożyła do ust palec.
Szli uważnie, aby nie wytwarzać niepotrzebnych dźwięków. Po chwili ujrzeli wielką jaskinię. Niby niepozorna, ale czuć było bijącą od niej wielką energię, która ich przytłaczała. Już mieli wejść, gdy nagle przed nimi pojawił się jakiś stary człowiek z laską w jednej ręce i wyrzutnią w drugiej. Widać było, że był gotów w każdej chwili zacząć walkę. Wszyscy się cofnęli oprócz Kimiko.
-Czego tutaj chcecie szkodniki!- wykrzyczał staruszek. Można było wywnioskować, że ma problemy ze słuchem.
-Jesteśmy bleyderami i chcemy wejść do świątyni- odpowiedziała grzecznie i spokojnie zielonowłosa. Nie było widać, żeby się bała. Po prostu stała niewzruszona i czekała na rozwój wydarzeń.
-Nie możecie tam wejść!- powiedział dziadek.- Nikt nie może! Tylko my, mnisi, strażnicy tego świętego miejsca! Wynoście się stąd!
-Nie, póki nie wejdziemy do środka- Kimiko już miała powiedzieć coś więcej, gdy zza krzaków wyszedł mężczyzna. Wyglądał na ok. 60. Był siwy, ale widać było jeszcze jego mięśnie. Mimo upływu lat był na swój sposób przystojny.
-Moi drodzy, wybaczcie mojemu ojcu- odezwał się.- ale on bardzo kocha to miejsce i nie lubi obcych.
Schylił się i powiedział coś do ucha staruszkowi. Ten tylko popatrzył na podróżników z rezerwą i pewnym obrzydzeniem i poszedł w to miejsce, z którego wyłonił się jego syn.
-No dobrze, a teraz wytłumaczcie czemu chcecie wejść do świątyni.
-Wczoraj wieczorem pewne ciało niebieskie rozprysnęło się na kawałki. Trzy z nich trafiło w nasze beye, przez co ewoluowały- wskazała ręką na siebie oraz Kyoyę i Gingę. Wyjęli swoje beye i pokazali je mu- Mam przeczucie i to bardzo mocne, że to wydarzenie jakoś wpłynie na świat Beyblade. Wiem, że księga którą tu trzymacie i chronicie może przepowiadać przyszłość. Mamy nadzieję, że to prawda i uda nam się czegoś dowiedzieć. Chcemy wiedzieć, czy mam rację, czy jestem przewrażliwiona.
Mężczyzna słuchał uważnie i patrzył na beye.
-Nazywam się Umir- przedstawił się.- Od 45 lat jestem opiekunem i strażnikiem tej świątyni. Masz rację co do Księgi. Było wiele śmiałków, którzy chcieli poznać przyszłość. Żadnemu się to nie udało. Nikt nie był na tyle godny, aby tego doświadczyć. Byli to dorośli, którzy wiele przeszli i mieli ogromne doświadczenie życiowe. Dlaczego zatem mam udostępnić Księgę dzieciom? Dlaczego wam się ma to udać?
-Ponieważ uważam, że Ginga razem z Pegasusem tyle przeszli, że są godni tego zaszczytu poznania przeszłości- odpowiedziała mu Kimiko.
Rudowłosy stanął koło niej i pokazał swojego beya. Umira jednak to nie zdziwiło.
-Wiem kim jest Ginga- powiedział po chwili.- Jednak tu nie chodzi o ludzi, którzy mają legendarne beye i pokonały złych. Nie obraź się chłopcze, ale szczerze wątpię, abyś był tym wybranym.
Wszyscy stali w ciszy. Nie takiej odpowiedzi się spodziewali.
-Bardziej na ciebie bym stawiał dziewczyno- zwrócił się do Kimiko.
-Na mnie?- była wyraźnie zaskoczona.- Nie jestem przecież wyjątkowa.
-Jesteś skromna, odważna, uczuciowa i niezwykle utalentowana. Siłą przewyższasz wszystkich, których dotychczas poznałem. A uwierz mi, dużo ludzi widziałem. Wiem też przez co przeszłaś. Nie jedna osoba by straciła życie. Ty jednak nie dość, że przeżyłaś, to jeszcze jesteś potężniejsza- uśmiechnął się słabo.- Twoim beyem jest Sanszja. Znasz o niej legendę i o sławnym L-Drago?
Pokiwała głową.
-Zatem według innej legendy mówi się, że to dzięki Sanszji powstała księga, aby ostrzec przed błędami z przeszłości. Podobno tylko ci, których Sanszja uzna za odpowiednich, zobaczą co los szykuje światu.
Kimiko zerknęła na swojego beya. Wiedziała o Sanszji wiele. Słyszała jeszcze więcej. Ale żeby to ona miała odczytać zapisy z Księgi, a nie Ginga? W to uwierzyć nie mogła.
-Wpuszczę tylko ciebie do świątyni i tylko ty dostaniesz zaszczyt i możliwość zerknięcia do Księgi- wyrwał ją z zamysłów Umir.- Twoi przyjaciele zostaną na zewnątrz. Gdy uda ci się coś odczytasz, obiecujesz, że nikomu nie wyjawisz co tam ujrzałaś, póki się to nie wydarzy. Tylko pod takimi warunkami wpuszczę kogokolwiek do środka.
Zielonowłosa spojrzała przez ramię na przyjaciół. Wszyscy machali entuzjastycznie głową, zachęcając ją na zgodzenie się. Odwróciła się w stronę Kyoyi. Ten stał i wpatrywał się w nią, tak intensywnie, jakby chciał przekazać jej swoją siłę, odwagę i miłość, jaką ma do niej. Chciał, aby wiedziała, że on, że każdy jest z nią.
Odwróciła się w stronę wejścia do jaskini i gestem powiedziała Umirowi, że jest gotowa. Ten ruszył za nią i powiedział, aby Ginga i reszta zaczekali tu na ich powrót, po czym weszli do świątyni.
Świątynia była niewielkim pomieszczeniem, gdzie po środku na podwyższeniu stał duży, drewniany stół z białym obrusem, a na nim była położona zamknięta księga- Księga Beyblade. Na ścianach były zapalone świece, na podłodze kwiaty.
-Aby cokolwiek przeczytać z Księgi musisz położyć na niej swojego beya- wytłumaczył Umir.- To jest chwila prawdy. Jeśli Księga nie zacznie się kartkować, to znaczy, że nie jesteś, nie byłaś i nie będziesz godna do ujrzenia jej zawartości. Jednak jeśli tak się nie stanie, Księga wskaże ci miejsce, gdzie będziesz mogła czytać. Nikt nie wie, jak to się ukazuje. Nikt nie wie, co tam będzie napisane. Nie będę mógł podglądać, co tam zobaczysz. Tylko ty będziesz mogła to ujrzeć i tylko ty będziesz mogła wiedzieć co tam jest. Jak powiedziałem wcześniej, nikt inny nie będzie mógł się tego dowiedzieć przed wydarzeniem tego. Będziesz zdana tylko na siebie. Rozumiesz?
Kiwnęła lekko głową na potwierdzenie.
-Więc niech się stanie, co stać się ma- Umir nakazał jej położyć beya na okładce, po czym się odsunął. Kimiko położyła.
-Jak długo jej nie ma?- Kyoya pytał się o to dziesiąty raz.
-Już ci mówiłam. Dwadzieścia minut- odpowiedziała mu Madoka.
-Co robi tam tak długo?- zielonowłosy denerwował się coraz bardziej.
-To chyba dobrze, że jej nie ma długo. To znaczy, że udało jej się- odezwał się entuzjastycznie Ginga.
-Albo że ją zabił, gwałci lub torturuje- powiedział Kyoya.
-Tak, tak i co jeszcze?- Madoka coraz bardziej się wkurzała.- Wszystko jest na pewno w porządku, więc Kyoya uspokój się!
-Łatwo ci mówić- odparował jej i ponownie usiadł pod drzewem.
-Patrzcie, idą!- wykrzyknął Kenta wskazując na otwór jaskini.
Miał rację. Kimiko i Umir wracali. On zdumiony, ale szczęśliwy, bo doznał zaszczytu zobaczenia otwarcia Księgi, jak również zaniepokojony reakcją i zachowaniem dziewczyny. Ona zrozpaczona i przerażona. Tuliła się do siebie.
-Kimiko!- Madoka szybko wstała z ziemi i pobiegła do przyjaciółki, by ją przytulić. Ta wcale nie protestowała. Szybko odwzajemniła uścisk i w końcu poleciały jej łzy.
-Miałem rację, udało jej się- powiedział Umir.- Otworzyła Księgę.
-Coś ty jej zrobił!? Czemu jest w takim stanie!?- Kyoya już miał podejść i przyłożyć mężczyźnie, ale w porę złapali go Ginga i Benkei.
-Stało się tak po tym, jak przeczytała to, co przygotowała dla niej Księga- wytłumaczył spokojnie. Nie zdziwił się reakcją chłopaka.- Ale jak powiedziałem wcześniej, z nikim ta młoda dama nie może dzielić się tym, co przeczytała, czy też zobaczyła, póki się to nie wydarzy- spojrzał na Kimiko.- Pamiętaj o tym dziecko. Mam nadzieję, że to co zobaczyłaś nie będzie takie straszne w rzeczywistości. Zrobiłaś to, czego nie udało się nikomu od prawie dwóch wieków. Jesteś wyjątkowa. Pamiętaj też i o tym- uśmiechnął się do niej lekko.- A wam młodzi wojownicy życzę szczęścia, odwagi i siły, bo jak widzę, będziecie jej chyba potrzebować- po tych słowach poszedł w kierunku, z którego przybył i więcej go nie ujrzeli.
**************************************************************
Rozdział po 4 miesiącach jest. Nie ważne, czemu tak długo go nie było. Prawdopodobnie jest nudny, ale mam nadzieję, że nie zaśniecie.
Śle całuski i życzę miłej drugiej połowy wakacji!
Juhu. Tak. Nareście nowy rozdział!! Księga Beyblade, nie no dobre. I to ja rozumiem. Te tajemime, tak chce by się spełniły. Ryuga jak zwykle ćwiczy a Kyoya martwi się o siostrę. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńCzytam.
OdpowiedzUsuńChodziarz nie wiem czy powinnam ci o tym mówić.
Nie zostawia się bloga na tak długo.
Masz rację, ale przez pewne sytuacje w życiu nie da się inaczej.
UsuńNie będę pisała po raz kolejny, że nie miałam czasu i weny, co jest zresztą prawdą.
W moim życiu coś się wydarzyło.
Nie będę tego opowiadała, ponieważ to osobiste.
Wtedy pisanie ogólnie spadło na dalekie miejsce.
Nie pisałam przez ponad 4 miesiące.
To długo.
Musiałam je zostawić i blogi.
Nie sądziłam, że będzie to tak długo.
Ale było.
Przepraszam i bardzo proszę o przebaczenie.
Ale również proszę o zrozumienie.
Patrycja .